Dlaczego drugi kierunek studiów powinien być płatny?

Zginę pewnie zamordowana przez jakiś ninja-studentów, ale mam takie zdanie, jakie mam. Pozwól przedstawić mi swoje argumenty, a być może zgodzisz się ze mną? W każdym razie płatne, dodatkowe studia zrobią Ci dobrze, uwierz. Nie wierzysz, to posłuchaj...

Pęd za nauką przyjął obecnie w Polsce dziwaczne kształty. Ludziom nie zależy na wiedzy, umiejętnościach, doświadczeniu. Gonią za papierkami, drugim tytułem, dyplomem, zaświadczeniami i certyfikatami. Doszło do tego, że studiują niemal wszyscy powyżej 18 i poniżej 26 roku życia. Osoby bez takich ambicji traktowane są przez swoich rówieśników jak kosmici. Ale prawdę mówiąc, wychodzi im to na zdrowie i szybciej odnajdują się na rynku pracy. 
Oto lista moich argumentów:

Po pierwsze- studia, szczególnie humanistyczne, to przechowalnia beztalenci i ludzi bez pomysłu na siebie. Studiowałam, więc wiem. Wybaczcie mi, drodzy koledzy, ale ilu pośród nas studiowało to co chciało i w czym widziało sens? Ilu miało choć mętną wizję siebie po studiach? Ilu robiło coś ponad minimum minimum? Dla ilu z Was drugi kierunek studiów był wybierany na zasadzie: "na pierwszym jakoś leci, drugi zrobimy, ładniej będzie wyglądało w CV"??? Bo takich znajomych też mam. Powiem szczerze- pierdolę "humanistę", który w życiu nie przeczytał książki, nie ma podstawowej wiedzy o kulturze, a jego studia ograniczały się do regularnego wkuwania rozkładu imprez. I rozpaczliwej próby opanowania notatek tuż przed zaliczeniami. 

Po drugie- dwa kierunki studiów, poza nielicznymi wyjątkami, nie pozwalają na 100% czerpania każdego z nich. Zawsze jeden musi być priorytetowy. Więc czemu nie płacić za ten drugi, studiowany hobbystycznie, na który być może zablokowaliśmy miejsce komuś, kto na nie naprawdę zasłużył?

Po trzecie- to mit, że dwa kierunki studiów zmienią Twoją sytuację na rynku pracy. Nie wierzysz? Zajrzyj sobie do Urzędu Pracy, na fora internetowe o pracy lub przejrzyj wpisy pod artykułami o szukaniu pracy. Nawet tysiąc kierunków studiów nie nauczy ludzi zaradności i przedsiębiorczości. Dwa kierunki studiów mają sens, gdy się uzupełniają i stanowią razem harmonijną całość- to może być dla pracodawcy korzystne. Ale fakt, że skończysz historię i socjologię- takie kuszące może już nie być.

Po czwarte- poziom wiedzy, jaki oferują uczelnie, nie jest wstrząsający. Na państwowych uczelniach, nie licząc wyjątków i chlubnych przypadków, większość wiedzy i tak ostatecznie czerpiesz z książek. Ogólnodostępnych. Nie trzeba studiować, by stać się znawcą literatury lub malarstwa. Wystarczy trochę samozaparcia, chęci i pasji. Wiem- w Polsce pasja i wiedza nieformalna nadal nie jest preferowana. A powinna. Bo człowiek, który sam doszedł do pewnej wiedzy jest wart więcej niż ktoś kto ma dyplom, lecz mógł przysypiać na zajęciach. Dlatego czasami warto rozważyć samokształcenie.

Po piąte- niedługo sprzątaczki będą miały wyższe wykształcenie. Powoli robi się tak, że ludzie po studiach pracują pod zwierzchnictwem lub w firmach tych, którzy na studia nie poszli i mieli czas na "karierę". Dwa dyplomy nie pomogą, nie pomoże też doktorat- powoli tak popularny, jak magisterium. Dewaluacja wykształcenia będzie postępować szybko i tylko wprowadzenie odpłatności może ten proces nieco spowolnić. Nie podoba mi się, że mój dyplom jest równoważny z dyplomem kogoś, kto studia przebimbał i miał je w czterech literach, a dyplom dostał od Wyższej Szkoły Gotowania Na Gazie i tak naprawdę zna się tylko albo na pielęgnacji tipsów albo spektakularnym bekaniu. Tobie pewnie też się to nie podoba, co?

Po szóste- młodość to czas zbierania doświadczeń. Nigdy nie żałowałam, że nie zaczęłam drugiego kierunku i teraz też tego nie chcę (skończyłam studia rok temu). Nie żałuję, że studiowałam kierunek humanistyczny. Nie żałuję wyboru uczelni ani specjalności. Traktowałam studia jako czas kolekcjonowania- byłam na dwóch stypendiach zagranicznych, działałam społecznie, zdobywałam pierwsze zawodowe szlify. To dało mi potencjał dużo większy niż drugi dyplom. Wam też to radzę. 

Po siódme- drugi kierunek to często ucieczka przed dorosłością, odpowiedzialnością i podejmowaniem decyzji. Skoro wybrałeś pierwszy marny kierunek, to czemu uważasz, że drugi to zmieni? Najpewniej podobny? Odpowiedzi w stylu: "Bo na inny się nie dostałem", "Bo rodzice chcieli, bym to studiował" itp. polewam uryną. Masz móżdżek?  To go używaj. I bierz odpowiedzialność za swoje decyzje (albo ich brak). Ucieczka przed dorosłością w pewnym momencie się skończy. I wtedy tak czy siak dopadnie Cię życiowy marazm, wynikający z Twojej bierności.

Na koniec:

Nie dajcie się wpędzić w wyścig szczurów- ani na studiach ani potem. Nic nie jest tego warte. Ani kariera, nawet przez wielkie K, ani pieniądze, ani pozycja. Olejcie gadanie o drugim kierunku i jego zbawczym wpływie na miłość potencjalnego pracodawcy wobec Was. Nie płaćcie i nie płaczcie potem, jaka Polska jest zła i ble dla Was. Mam dla Was więcej sympatii niż minister Kudrycka, która liczy tylko złotówki, jakie może dać ta ustawa. Dlatego apeluję: pomyślcie, czy naprawdę drugi kierunek i czas na niego poświęcony, jest tym, czego chcecie dla siebie?

1 komentarz: