O dwóch gatunkach lenistwa...

Tak bardzo przywykłam do tego, by uważać się za leniwą, że nie dostrzegłam, że określam rzecz złym terminem. Wcześniej lenistwem nazywałam brak chęci do działania, dopiero niedawno odkryłam, że to nie ma z tym nic wspólnego. Lenistwo, prawdziwe, pozytywne lenistwo to cnota. Natomiast zupełnie co innego ukrywamy pod tym terminem na co dzień. Jak odróżnić dobre lenistwo od złego? Co je wyróżnia? I dlaczego, do cholery, jedno trzeba wyrzucić za drzwi, a drugie hołubić?


Najprościej chyba opisać lenistwo złe- znasz je, tak samo jak ja, doskonale. To niechęć do zrobienia tego, co powinno być zrobione. Niby każdy wie, że codzienna gimnastyka to konieczność, ale mało kto to robi. Powód: lenistwo. Przynajmniej tak mówimy. Jakoś łatwiej przychodzi nam obejrzenie nowego odcinka CSI niż pielenie ogródka lub zmywanie naczyń, prawda? Szybciej zaczniemy czytać ulubioną gazetę niż wkuwać angielskie słówka, choć to drugie ma wymierne wartości, a to pierwsze niekoniecznie. O mechanizmach ulegania złemu lenistwu jednak napiszę kiedy indziej. 

Złe lenistwo wynika ze złego podejścia do życia. To dziecko postawy, której hołduje wielu ludzi. Złe lenistwo popada nas, gdy rezygnujemy z odpowiedzialności za swoje życie. Tak właśnie. Rezygnujemy. Dopiero od niedawna uczę się brać 100% odpowiedzialności za siebie. Często mnie kusi, by sobie odpuścić. Zrzucić winę na kogoś innego. Ale to ponoć jak jazda na rowerze. Im więcej trenujesz, tym lepiej ci idzie. Oddawanie odpowiedzialności za swoje życie innym ludziom kusi. To jest takie wygodne i zwalnia z wysiłku. Pozwala się poddać za pierwszym razem, przy pierwszej porażce. Jej, jest takie fajne. Nic nie musisz. Nic nie wymaga więcej niż minimalny pseudowysiłek. Nauczono nas polegać na zdaniu i opinii innej osoby. Wmawia się nam, że inni wiedzą lepiej. Mamy więcej zaufania do każdej innej osoby niż do siebie samych. Zrzekamy się odpowiedzialności i zarazem siły do kreowania swojego życia, a co za tym idzie- ulegamy mentalnemu lenistwu.

Lenistwo to objawia się wszelkimi możliwymi formami odwlekania i zaniechania. W sumie moglibyśmy je nazwać grzechem zaniechania właśnie. Złe lenistwo sprawia, że gnijemy na kanapie, siedzimy na fejsuniu, obijamy się w pracy, chociaż doskonale wiemy, że jest tysiąc innych rzeczy wymaga naszej uwagi i dużo lepiej by było, gdybyśmy w tym czasie zanieśli książki do biblioteki, popracowali lub zrobili coś dla siebie. Skoro nie jesteśmy odpowiedzialni za swoje życie i nie umiemy z niego korzystać- złe lenistwo będzie nas przytłaczać. I odwlekamy wizytę u dentysty, gimnastykę albo realizację swojego hobby na rzecz nicnierobienia albo pożeraczy czasu.

Dobre lenistwo jest dużo trudniejsze. To odwaga do robienia rzeczy, które sprawiają nam przyjemność, choć nie dają żadnych innych bonusów poza samą frajdą. Przez długi czas uważałam, że takimi rzeczami jest tv i internet- ale to tylko puste zabawki. Warto sobie zrobić tygodniowy albo miesięczny post od internetu i telewizji. Dobre lenistwo budzi naszą kreatywność i rodzi szczęście, Może polegać na robieniu rzeczy, które innym wydają się kretyńskie, jak suszenie liści, puszczanie latawców lub pisanie wierszy. Ważne, by sprawiało radość nam :)

4 komentarze:

  1. "Dobre lenistwo budzi naszą kreatywność i rodzi szczęście" - czasami nawet na kreatywnym lenistwie można zarobić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cholerny z Ciebie leniuch!
    Ale, baaardzo pozytywny. : )
    Bardzo ciekawe wpisy, będę odwiedzał.
    Zapraszam do mnie! www.bezsensacji.pl

    OdpowiedzUsuń